poniedziałek, 22 sierpnia 2011

khadi Neem Aloe Vera


Przyszedł czas na recenzję szamponu, o którym pisałam w związku z notka o włosach tutaj czyli khadi Neem Aloe Vera


Informacje o produkcie zaczerpnięte z helfy.pl

„Szampon przeznaczony jest do pielęgnacji suchych włosów oraz wrażliwej skóry głowy. Zawiera ekstrakt z neem i aloe vera, które delikatnie oczyszczają i jednocześnie nawilżają włosy i skórę głowy. Szampon łagodzi podrażnienia powstałe na skórze głowy w wyniku długotrwałego stosowania chemicznych szamponów. Przyspiesza wzrost włosów, zapobieganie łupieżu oraz wypadaniu włosów. Wzmacnia włosy, nadając im zdrowy wygląd.
Neem znany jest ze swoich antybakteryjnych właściwości, pomaga zabić bakterie powodujące problemy skórne. Aloe Vera doskonale nawilża wrażliwą skórę. Aloes często nazywany jest „roślinnym cudem” lub „naturalnym lekarstwem”.  Już przeszło 4000 lat temu znano jego wspaniałe właściwości.

WŁAŚCIWOŚCI:
- delikatnie oczyszcza skórę, ma właściwości antybakteryjne
- nawilża wrażliwą skórę, łagodzi podrażnienia
- zapobiega łupieżowi oraz wypadaniu włosów
- wzmacnia włosy, nadając im zdrowy wygląd”



SKŁAD:
Aqua, Cocamidopropyl Betain, Aloe barbadensis extract (Aloe Vera), Melia azadirachta (Neem), Glycerin-Citric Acid (Glicerin) , Lanolin, Methylparaben (Parabens) 



Moje wrażenia: Szampon jest cudowny, wspaniały, nigdy żaden ziołowy szampon nie zrobił tak cudownych rzeczy z moimi włosami. Przede wszystkim nie ma w składzie SLS’ów, które podrażniały mi skóre głowy, po tym szamponie nie mam tego problemu, głowa przestała mnie swędzieć. Mimo ze nie posiada silikonów włosy po użyciu tego szamponu są gładkie i dobrze nawilżone, łatwo się rozczesują z czym w przypadku ziołowych szamponów bywa różnie. Wspaniale oczyszcza, wystarcza niewielka ilość produktu by umyć włosy, dobrze się pieni, zmywa oleje już po jednym myciu. Szampon ma zapach ziołowy, orzeźwiający w którym jest lekko wyczuwalna gliceryna, nie pozostaje na włosach. Czy zmniejszył wypadanie włosów? Tak, widocznie mniej ich wypada. Minusem tego produktu jest nie w pełni naturalny skład (parabeny). 

Cena na helfy.pl to 39 zł  za pojemność 210 ml.

sobota, 20 sierpnia 2011

Odrobina słodyczy ;)

Malina + czekolada, mmm....


Pozdrawiam Wszystkich !!!


SKIN79 The Oriental Perfect Cover BB Cream


Kolejny krem BB na moim blogu a raczej korektor biorąc po uwagę jego funkcje w moim makijażu, a mianowicie będę pisać o Skin79 The Oriental Perfect Cover BB Cream.


Kilka słów od producenta:
Korektor BB w naturalny sposób ukrywający wszelkie niedoskonałości cery, doskonale maskuje również cienie pod oczami nie podkreślając zmarszczek.

Orientalna mieszanka herbat - białej, zielonej oraz czarnej rewitalizuje skórę. Opatentowany Nano Vita Silk, zawierający aminokwasy jedwabiu i witaminy, zapewnia zdrową cerę, dostarczając skutecznie działających składników
.”

Piękne fioletowe opakowanie z precyzyjnym dziubkiem zawiera 10 g produktu. Korektor jest dość płynny przy czym bardzo wydajny. 


Kolor na początku trochę mnie przerażał ciemny i wpadający w pomarańcz, jednak po roztarciu szybko jaśnieje i nabiera żółtych tonów. 



Świetnie współgra z innymi kremami BB, nie odznacza się i wspaniale dopasowywuje się do skóry. Używam go do zamaskowania cieni pod oczami i większych niespodzianek, ale także na skrzydełkach nosa gdzie mam znacznie powiększone pory i lekkie zaczerwienienia. Jestem pod wrażeniem jego działania maskuje, ale nieuwidacznia zmarszczek mimicznych, nie włazi w pory, wszystko pięknie maskuje.
Jeden minus jaki zauważyłam, to że przy pierwszym użyciu produkt bardzo szybko wypływa z opakowania, taki nie kontrolowany przeciek.
Oczywiście korektor zakupiłam na ebay za cenę ok. 33 zł. z darmową przesyłką

czwartek, 18 sierpnia 2011

SkinFood Peach Sake Silky Finish Powder


Kolejny produkt firmy SkinFood który bardzo lubię, i o którym chce napisać to Peach Sake Silky Finish Powder.


Informacje o produkcie z KWC (wizaz.pl)
„Puder pozostawia skórę gładką i czystą dzięki zawartości pudru z silicy oraz technice produkcji. Zawiera ekstrakty z sake i brzoskwini, które matują skórę.Idealnie matuje i nie zapycha porów. Puder jest transparentny, co daje możliwość używania go każdemu.”


Peach Sake to seria produktów matujących, mających na celu zmniejszenie porów oraz wygładzenie skóry. Puder jest biały, transparentny, drobnozmielony, zamknięty w gustowny i ciekawym opakowaniu z uroczym puszkiem. Zapach pudru jest brzoskwiniowy, jednak dla mnie poza brzoskwiniami jest mocno wyczuwalny aromat sake, nie jest on jednak drażniący.

Niewielka ilość produktu wystarcza na pokrycie całej twarzy, ja go stosuje jedynie do zmatowienia strefy T. Puder świetnie matowi, zostawia skórę gładka i delikatna, przykrywa pory bez uwidaczniania ich taki efekt utrzymuje się na mojej twarzy spokojnie 6-7 godzin. 


Do nakładania stosuje załączony puszek, gdyż pędzlem nie umiem otrzymać długotrwałego zmatowienia cery, przykładam puszek miejsce w miejsce i tym sposobem puder utrzymuje się dłużej na skórze. Jeden minus, który zauważyłam to puder zaraz po aplikacji zostawia taka pudrową warstewkę, która nie wygląda naturalnie jednak po dłuższej chwili puder stapia się ze skórą w niewidoczny sposób.


wtorek, 16 sierpnia 2011

Raz, dwa, trzy... róże odlicz

przez dwa lata używałam do makijażu  tylko produktów mineralnych, głownie z firmy Everyday Minerals, teraz gdy wpadłam w szpony nowego nałogu (czyt. kremy bb) moje minerały poszły w odstawke. Jednak dalej stosuje róże tej firmy a mam ich 6, w tym 1 bronzer i 1 rozświetlacz, nie wiem jak i kiedy je zużyję ;)

Tak oto prezentują się moje róże:


Każde opakowanie zawiera 5,5 g produktu, wystarcza naprawdę nie wielka ilość by nadać policzkom pięknego koloru.

Jump Rope brudny fiolet z satynowym wykończeniem, daje delikatny połysk
Natural delikatny bezyk z widocznymi drobinkami, na skórze nie daje koloru, 
stosowany jako rozświetlacz

Soft Touch delikatny pudrowy róż, matowy
Pink Ribbon róż z widocznymi srebrnymi drobinkami

Soft Bronzer delikatny brąz, matowy
Nick Nack koralowy róż, matowy


Na koniec dodaje swatche, aparat nie oddaje ich koloru tak jak należy ale może okaże się pomocne




niedziela, 14 sierpnia 2011

Peach All-in-One Waterfull Cream


Po 2 tygodniach intensywnego używania czas na recenzje kremu Baviphat
czyli Peach All-in-One Waterfull Cream.


Oto co udało mi się znaleźć na jego temat w sieci:

„Wielofunkcyjny krem, który zmniejsza pory, rozjaśnia cere i hojnie nawilża przy jednej aplikacji. Bogaty i orzeźwiający krem jest pełen ekstraktów witaminy C, które pomagają wybielić i rozjaśnić skóre. Beta-Glucan pomaga w utrzymaniu nawilżenia skóry oraz jej elastyczności. Idealny dla cery odwodnionej. Opakowanie zawiera 100g produktu.

Ingredients: Water, Carbomer, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Disodium EDTA, Allantoin, Phenoxyethanol, Urea, Betaine
Alcohol, Triclosan, Tocopheryl Acetate, MethylParaben, Coceth-7, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether
PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Fragrance, Triethanolamine, Aloe Barbadensis Leaf Juice, CI 14700, CI 19140
Prunus Persica (Peach) Fruit Extract, Adenosine, Arbutin, Retinyl Palmitate, Ubiquinone
Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Luffa Cylindrica Fruit/Leaf/Stem Extract, Beta-Glucan
Sodium Hyaluronate, Panthenol


Po odkręceniu nakrętki ukazuje się nam zabezpieczające wieczko i umiejscowiona na nim łyżeczka, uroczy gadżet dla tych co kochają korzystać z kremów bez wciskania do nich palców.

Doskonały produkt w okresie letni gdy potrzebujemy lekkiego kremu o silnych właściwościach nawilżających, a przy tym nie obciążającego naszej cery.


Krem ma konsystencje i fakturę raczej żelowo – kremową, dosyć gęstą, przyjemnie się go aplikuje, daje twarzy odświeżenie, takie jak spryskanie twarzy wodą w upalne dni. 


Po aplikacji daje odczuć się na twarzy lekką lepkość pod palcami oraz tworzy się taka jakby silikonowa powłoczka, która może dawać uczucie ściągnięcia. Jednak i lepkość oraz uczucie ściągnięcia po chwili mijają gdyż krem całkowicie się wchłania, nie zostawia żadnej „powłoczki”.

Zapach kremu jest przyjemnie brzoskwiniowy, delikatny nie nachalny. Twarz po tym kremie jest gładka i miła w dotyku. Świetnie spisuje się jako produkt bazowy pod makijaż, krem bb Aloe Sun ze SkinFood utrzymuje się na nim wiele godzin bez błyszczenia w strefie T, do którego mam tendencje po innych kremach.

Krem jest bardzo wydajny dlatego 100g opakowanie może starczyć na wiele miesięcy, zmniejszył pory i zlikwidował suche skórki, które często uwydatniały się przy makijażu. Nie zauważyłam rozjaśnienia cery. Doskonale nawilża ale przy mojej mieszanej cerze, która jest odwodniona ten krem to za mało, a w wieku 27 lat potrzebuje intensywniejszej pielęgnacji. Myślę ze ten krem sprawdzi się przy każdym typie skory, jednak dla osób z bardzo sucha cera może być za słaby.



piątek, 12 sierpnia 2011

Włosy... czyli niekończąca się opowieść


Może zacznę od tego jakie mam włosy i jaki jest ich problem. Moje włosy jak to określił fryzjer są dość specyficzne, są twarde, ale nie sztywne, grube, proste ogólnie żyją własnym życiem. Nie farbuję włosów, ostatnie farbowanie miało miejsce 3 lata temu w salonie fryzjerskim, póki nie mam siwych włosów darowałam sobie koloryzację. Myję włosy co drugi dzień, za każdym razem susze suszarka z jonizacja, suszenie zawsze kończę zimnym strumieniem powietrza. Nie stosuje środków silnie utrwalających fryzurę.
Przez to że mam włosy oporne na układanie najlepszy i bezproblemowym sposobem by żyły sobie spokojne to proste fryzury, a mnie się zawsze marzyły fale, włosy czesane wiatrem.

Nim ostatnio ścięłam włosy moja wcześniejsza wizyta w salonie fryzjerskim była 1,5 roku temu i w tym czasie zapuściłam włosy z całkiem krótkich do długości w połowie łopatek. Niestety stan moich włosów był tragiczny, tak mi zaczęły wypadać, że nie wiedziałam po umyciu czy moja wanna jest biała czy czarna, drugie tyle wypadało przy rozczesywaniu. Ścięcie było koniecznością i w pewien sposób to zahamowało pęd w wypadaniu. Sięgłam również po suplementacje, używam tabletek Vitapil z biotyną i musze szczerze przyznać, że po miesiącu używania mam widoczne efekty mniej włosów wypada i rosną nowe.

Jednak jest mi potrzebna tez zmiana pielęgnacji włosów by je jakoś od zewnątrz odżywić pobudzić do wzrostu bo drogeryjne szampony wysuszyły mi włosy, a mój skalp jest niesamowicie podrażniony, okropnie swędzi skora głowy. Wierzcie mi wypróbowałam wszystkie dostępne w drogeriach szampony te drogie i te tanie, te szczególnie polecane i te niekoniecznie. Żaden ale to żaden nie był dość dobry by się przy nim na dłużej zatrzymać. Wyjątkiem był szampon Kerastese do wypadających włosów, rzeczywiście mi pomógł ale cena 100 zł była zbyt dużym wydatkiem. Największą zaś porażką był szampon Clear przeciwłupieżowy do swędzącej skory głowy, nie dość że nie zlikwidował problemu z łupieżem to tak mi podrażniał skórę głowy ze myślałam ze się zadrapie. 

Szukając więc alternatywy by pomoc włosom od zewnątrz trafiłam na temat ajuwerdyjskich kosmetyków do włosów, a  stamtąd na stronę sklepu helfy.pl. Zapoznałam się z oferta, przejrzałam opinie i dokonałam zakupu, a mianowicie olejek do włosów Sesa, który poza wstrzymanie wypadania włosów też ma za zadanie wspomóc ich wzrost oraz szampon Khadi Neem Aloe Vera. Tak tez pokładam wielkie nadzieje ze uda mi się jakoś odratować włosy, rozpoczynam testy i będę Was informować o efektach.


czwartek, 11 sierpnia 2011

SkinFood Aloe Sun BB Cream

Wcześniejsza notka była stepem do świata kremów BB, przyszedł więc czas by trochę bliżej przyjrzeć się poszczególnym produktom. Na pierwszy strzał leci jak na razie mój ulubiony Aloe Sun BB Cream z koreańskiej firmy SkinFood, gdy go zamawiałam miałam pewne obawy co do koloru, mimo że przejrzałam masę zdjęć, porównań bałam się ze będzie na mej twarzy różowiał, na szczęście okazał się on bardzo neutralny. Opinie też trochę mnie zniechęcały a wśród nich to że się szybko po nim twarz świeci, że ma bardzo słabe krycie, że w ogóle jest nietrwały.

Wg producenta Aloe Sun BB Carem jest to produkt wielofunkcyjny, bogaty w aloes, który nawilża i odżywia skórę twarzy, a także chroni przed promieniami UV. Posiada filtr SPF20 PA+.

Wystepuje w dwóch odcieniach. Posiadam odcień  #1 Light Biege czyli bardzo jasny beż.

Moje Wrażenia: Okres wakacyjny to świetny czas na ten krem, nie jest on ciężki daje delikatne krycie, które mi wystarcza bo odkąd go używam to cera mi się poprawiła, a większe niedoskonałości przykrywam korektorem. Poza tym przykrywa mi pęknięte naczynko na policzku, w ogóle policzki mi się czerwienią a Aloe Sun radzi sobie z tym również. Jest to dość bogaty krem nie daje matu, twarz po nim jest taka rozświetlona, nawilżona, gładka i miła w dotyku, nie podkreśla suchych skórek. Poza tym krem ma łagodny zapach , dobrze się rozprowadza, ładnie stapia się ze skórą. Aplikacja jednak ma znaczenie przy tym kremie, najlepsza metoda to wklepywanie go wtedy można uzyskać półmatowe wykończenie. Przypudrowanie strefy T pozwala na utrzymanie w stanie nie zmienionym nawet do 6 godzin przy wysokich temperaturach, później zaczynałam się lekko błyszczeć na nosie. Zdecydowanie nie jest to krem bb dla osób z tłustą cerą i dużymi problemami skórnymi do ukrycia, osoby z cera suchą i mieszaną bez problemów powinny być z niego zadowolone.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

BB cream's - moje spojrzenie :)


O kremach BB napisano już dużo dlatego nie będę się rozpisywać na temat „co to jest?” ale przedstawię tylko i wyłącznie swój punkt widzenia.
Jak wiadomo kremy BB maja szeroki wachlarz działania wg ich producentów są to min.: wybielanie cery, zwalczanie jej niedoskonałości, wyrównanie kolorytu, nawilżanie, odmładzanie, ochrona przeciw promieniom UV, dostosowują się do naszej cery. Mimo samych dóbr jakie nam producenci obiecują są pewne minusy. Te azjatyckie  dobra cechują się bogatym składem, który niejednokrotnie ciężko odczytać bo na opakowaniach poszczególne składniki przedstawione są jako „krzaczki”, osoby ze skłonnościami alergicznymi powinny uważać. Minusem kremów BB jest również to że mimo szerokiej gamy na rynku azjatyckim najczęściej producenci oferują jeden odcień kremów BB i są to dość jasne odcienie. Dostępność też może sprawiać problemy gdyż pozostaje nam zakup na ebay gdzie ceny są dość znośne ale wymaga to od nas posiadania konta PayPal.


Tak naprawdę jestem u progu drogi z kremami BB, stosuje je zaledwie od jakiś 2 miesięcy i jedno mogę powiedzieć na pewno do zwykłych podkładów już nie wrócę. Odkąd stosuje te azjatyckie cuda moja skóra się uspokoiła, nie jest przeciążona, jest rozświetlona i mimo że te produkty nie maja mocnego krycia moja skóra jest wyrównana a większe niedoskonałości i tak przykrywam korektorem. Jestem zachwycona tym jak kremy BB radzą sobie z nierównościami skóry, jak sprawiają ze pory są niewidoczne a nawet je zmniejszają. Moja buzia wygląda zdrowo ale bez efektu maski i płaskiego matu.

Do tej pory miałam przyjemność przetestować kremy BB firm:

SkinFood Aleo Sun BB Cream który ma lekkie krycie idealne na lato, ma działanie nawilżające, daje cerze zdrowy glow. Występuje w dwóch odcieniach ja posiadam odcień #1. Aktualnie mój ulubiony.
Missha M Perfect Cover BB Cream cechuje go duże krycie niedoskonałości, wybiela, ładnie wtapia się w cerę. Występuje w trzech odcieniach #13, #21, #23. Posiadam #13 który jest bardzo blady, u mnie sprawdzi się w  sezonie jesień/zima gdy jestem ekstremalnie blada.

Miałam tez dwie próbki kremów BB firmy SKIN79, które oferują jeden odcień najczęściej jasno bezowy. Pierwszy to Super+ Blemish Balm BB Cream Gold, który bardzo mi przypadł do gustu i rozmyślam zakup pełnego wymiaru, drugi Super+ Blemish Balm BB Cream Pink który jak dla mnie się nie sprawdził, a jest to jeden z najpopularniejszy BB kremów.

W planach oczywiście mam dalsze testy różnych marek kremów BB, gdyż każde takie testy sprawiają mi olbrzymią przyjemność.

sobota, 6 sierpnia 2011

Brzoskwiniowy peeling Baviphat

Do zakupionego kremu brzoskwiniowego dostałam od sprzedającego z ebay próbeczkę peelingu Baviphat Peach All-in-One Peeling Gel z tej samej serii co krem. Na takiej małej próbce nie mogę budować recenzji ale jednak taka ilość i jedno użycie skłania mnie by się podzielić wrażeniami.


Peeling jest ziarnisty ale nie zawiera drobinek jest raczej taki jak miąższ roztartych owoców, pięknie pachnie brzoskwiniami.

Produkt aplikuje się na wcześniej umyta twarz i delikatnie masuje, zmyka się letnia wodą.


Po wmasowaniu zostają nam na twarzy takie oto drobinki przypominające efekt ścierania gumką.
Ogólnie produkt zapowiada się całkiem nieźle, dobrze usuwa martwy naskórek, zamyka pory, pozostawia twarz gładką i matową, a najważniejsze w moim przypadku nie powoduje podrażnień oraz nie powoduje zaczerwienienia twarzy. Zauważyłam również lekkie rozjaśnienie cery. Czy któraś z Was używała takiego peelingu?

piątek, 5 sierpnia 2011

Rozdanie z Phenome

Biorę udział w rozdaniu u Piękność dnia
trwa do 5 września
do wygrania   
Energizujący krem do rąk z werbeną i limonką 
oraz Energizujący sorbet do ciała z werbeną i limonką

wtorek, 2 sierpnia 2011

Rozdanie u mllou


Biorę udział w rozdaniu u mllou 
do wygrania azjatyckie dobroci


Baviphat Peach All-in-One Waterfull Cream

Ogarnięta zachwytem po kremach BB mój wzrok skierował w stronę pielęgnacji azjatyckiej ( niedługo opiszę wrażenia po ich stosowaniu). Po długim dumaniu i badaniu "gruntu" zdecydowałam się na krem Baviphat Peach All-in-One Waterfull Cream, kupiłam go na ebay'u za niecałe 14$, przesyłka była darmowa. Za ta cenę otrzymujemy 100 g kremu o pięknym zapachu brzoskwinki  i w takowy opakowaniu.


Do tego zostały załączone próbki:

 Baviphat Peach All-in-One Peeling Gel

Baviphat Apple AC Therapy Sleeping Pack


Większą relację zdam po dłuższym stosowaniu, na razie napawam się tym uroczym opakowaniem oraz zapachem. Pierwsze testy na twarzy przede mną :)



poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rozdanie u Barwy Wojenne



Biorę udział w rozdaniu u Barwy Wojenne

Beauty Formulas czyli pierwsza recenzja :)

Zacząć chyba jest najtrudniej dlatego przystępuję do ataku i publikuje swoja pierwsza recenzję. Mianowicie rzecz się będzie tyczyć ogórkowego żelu pieniącego do mycia twarzy czyli Beauty Formulas Cool Moist Cucumber Foaming Facial Cleanser. Owy żel zakupiłam przy okazji zakupów aptecznych na stronie internetowej doz.pl .


Według producenta: Żel skomponowany jest z łagodnych składników, wzbogacony stymulującym i odświeżającym ekstraktem z ogórka, ma działanie głęboko oczyszczające. Dzięki bogatej, pieniącej formule całkowicie usuwa nadmiar sebum oraz wszelkie zanieczyszczenia gromadzące się w porach. zapewnia całkowicie czysta,miękka i gładką skórę, poprawia jej stan i wygląd. Skóra pozostaje zdrowa i przyjemna w dotyku. Odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry. Nie zawiera parabenów i alergenów.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Cocamphoacetate, Disoidum Cocamphodiacetate, Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Chloride, Sodium Hydroxypropylphosphate Laurylglucoside Crosspolymer, Citric Acid, Cucumis Sativis Extarct, Parfum, Cl 42090, Cl 19140, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methlyisothiazolinone.


Moje wrażenia: Za cenę 7,99 zł. dostajemy 150 ml przejrzystego żelu o zapachu ogórka, który nie jest zbyt intensywny. Konsystencja jak dla mnie jest dość wodnista potrząsając tubą słychać charakterystyczne "chlupanie" przez co nie jest dość wydajny łatwo za dużo produktu wycisnąć z tuby. Żel dobrze się pieni, przy użyciu daje efekt chłodnego odświeżenia, dobrze oczyszcza skórę twarzy, zmywa także makijaż, twarzy jest miękka i miła w dotyku. Jednak po dłuższym stosowaniu zostawia skórę mojej twarzy bardzo ściągniętą, musiałam zaraz sięgać po krem gdyż to uczucie było bardzo intensywne. Niestety nie sięgnę po ten produkt ponownie bo mnie zapchał, a jest wiele żeli na rynku do wypróbowania :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...